niedziela, 18 listopada 2012

j a . w pełnej odłonie.

Będzie post o mnie, z góry sorry.

Jestem córeczką mamusi, rozmawiam z mamą przez telefon przynajmniej godzinę dziennie, codziennie, ale nigdy bym nie wprowadziła się do rodzinnego domu ponownie. Pięć lat na swoim doprowadziło mnie do stanu, gdzie w domu wytrzymam maksymalnie dwa tygodnie.

Mam problem z postanowieniami. Zazwyczaj kilka miesięcy mówię sobie "Tak, dziś zaczynam ćwiczyć" i wychodzi z tego dupa, bo chodzę biegać przez następne trzy dni i pierwsza lepsza wymówka kończy postanowienie, ale jak już mam czegoś kategorycznie dość, jak papierosów, to z dnia na dzień wywracam swoje życie do góry nogami.

Zmieniłam bardzo dobrze płatną pracę na rzecz mniej płatnej - wystarcza mi na rachunki, jedzenie i czynsz - ale tej wymarzonej, na którą czekałam od kilku lat i w której się spełniam, pomimo uwag typu " pracujesz z dziećmi, to nie takie ciężkie" moja praca jest bardzo wdzięczna, bo nieskromnie powiem/napiszę dzieci lubią chodzić na moje zajęcia, rodzice mi ufają(na tyle ile może ufać rodzic nauczycielowi), moja szefowa mnie chwali i jeszcze nikt na mnie nie doniósł, że zaniżam poziom placówki, więc uważam to za swoisty sukces. Pieniądze przyjdą z czasem. Trzeba czasem zacząć od zera. W końcu stawiam dopiero swoje pierwsze kroki w tym zawodzie.

95% zawartości mojej szafy pochodzi z lumpeksów. Nie lubię wydawać pieniędzy na ubrania, a jak już coś kupuję w normalnym sklepie to zazwyczaj dodatki na przecenach lub rzeczy, które mają za zadanie posłużyć mi bardzo długo, czyt. buty, kurtki zimowe. Ceny, poza Warszawą, są idealne na kieszeń studenta, młodej pracującej kobity, która lubi fatałaszki, no w Warszawie też jest kilka fajnych i nie drogich. Co jak co, nigdy nie kupię bielizny używanej, a na widok bab wkładających łapy w cudze, wyprane wiem, gatoly mam odruch wymiotny. Są bariery i jest rozsądek, ludzie. 

Uwielbiam książki projektu Metro 2033. Wraz z Moim mamy już wszystkie pozycję - no poza Metro 2033: Uniwersum. W mroku. którą kupimy wieczorem - i tak mi zryły banie, że stojąc w metrze wypatruję ludzi zombie, wielkich szczurów, "czarnych" (mutanty o czarnej jak smoła skóra, aby zaraz mnie o rasizm nie posądzili) oraz ludzi w maskach przeciwgazowych. 

Jestem strasznie płochliwa. Lubię oglądać horrory, sceny grozy, trupy i wszystko co gniję, ale wszelkie historię o ludziach cieniach, duchach w domach kolegów, dziwnych dźwiękach mają na mnie niesamowity wpływ, że przez tydzień będę spała pod kołdrą. No tak, zostało mi to z dzieciństwa. Jak się czegoś boję to zakładam kołdrę na łeb i dla wszelkich mocy nieczystych jestem już niewidzialna. Zostawmy to bez komenatarza. 

Stóp spod kołdry też nie wysunę, bo przecież potwór mi je pożrę, daaaa.

Zbieram małpki z różnymi alkoholami i ustawiam je na półce, tak jak niektórzy figurki świętej rodziny. Wszyscy kumple pytają się kiedy to wypiję, ale termin został przełożony na "święte nigdy".

Ryczę jak bóbr na filmach gdzie krzywdzą zwierzęta lub dzieci, ale dorosłego mogą kroić siekierą, a nawet wzroku nie odwrócę.

Klnę jak szewc i jest mi z tym dobrze, bo potrafię w odpowiednich sytuacja przestać. A tłumaczenie ludzi "kobiecie nie wypada" traktuję jako swoisty afront, bo co komu do tego, że lubię sobie ulżyć soczystą "kurwą" gdy mnie ktoś doprowadza do szału. 

Jestem mistrzem oszczędzania nawet przy praktycznie zerowych środkach na koncie. Nie pytajcie jak, o prostu moja mam mnie tego nauczyła.

Wiem jak nazwę swoje potencjalne dzieci i wiem, że ich ojciec powie "nie". To normalne imiona, nie bójcie się.

Nie umiem chodzić na szpilkach, nie czuję potrzeby chodzenia w nich, posiadania, mówienia łał. Wolę wygodne obuwie, a jak już chcę mieć te +10 do wzrostu to wybieram koturny.

Codziennie szykuję listę rzeczy do zrobienia. Lubię ład, porządek i wyznaczanie celów. Tak, jestem ambitna, ale nie zalewam się łzami jak mi coś nie wyjdzie. Rzadko płaczę, ale jak już to robię to jest to coś ważnego, a na pocieszenie proszę grzane wino i dużą pizze z salami i oscypkiem.

No i uwielbiam sushi, ale pod warunkiem, że ryba nie jest surowa. Nie odrzuca mnie surowe mięso, bo uwielbiam tatara, ale surowa ryba jest dla mnie mdła, bez względu jak mocno chłopaki starają się ją dla mnie doprawić.

19 letnia Ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz