Dziś będzie o włosach, gdyż jest to moja zmora od dawien dawna. Naturalny kolor moich włosów to ciemny blond i niestety moje włosy są dość cienkie. Kiedy miałam krótkie włosy (czyt. boba) włosy wyglądały bardzo dobrze, ale przy dłuższych, czyli takich jakie mam teraz, trochę mi to przeszkadza. Moje włosy są podatne na wypadania, co jest moją zmorą od jakiś 6 lat, chodziłam do dermatologów, miałam robione wszystkie możliwe badania, byłam na różnych zabiegach, brałam różne preparaty, ale okazało się że po prostu mam takie włosy i nic się z tym nie da zrobić.... do czasu.
Pewnego dnia mój kolega, który pracuję w salonie fryzjerskim, przyniósł Nioxin. Ogólnie nie myślałam, że szampon może jakoś wpłynąć specjalnie na moje włosy, ich wypadanie, ale się myliłam. Stosuję go już 1,5 miesiąca i zauważyłam u siebie mnóstwo tzw. baby hair, czyli króciutkich włosków. Dodatkowo przyśpieszył porost włosów. Ogólnie farbuję włosy co trzy miesiące - farbuje je na rudo, niestety jasne farby zawierają rozjaśniacze, więc próbuję nie dobijać nowych włosów za szybko i za bardzo - ale mój odrost jest większy niż normalnie. Nioxin ma pięknie mentolowy zapach i na dodatek odświeża skórę głowy, że ma się aż na niej ciarki :) Fajne uczucie. Niestety nie jest to najtańszy szampon - za 1l trzeba wydać ok 100zł i jest dostępny tylko w salonach fryzjerskich. W Warszawie jest dostępny w salonie Welli na ul. Smoczej 1. Jeśli ma ktoś problem w wypadającymi, cienkimi włosami oraz z przetłuszczaniem się skóry głowy to warto zainwestować. Szampon mam już prawie 2 miesiące, włosy myje co dwa dnia, myje je dwa razy, a dodatkowo z szamponu korzysta mój chłopak i nadal jest jeszcze 2/3 szamponu.
Skład szamponu:
Po więcej informacji zajrzyjcie na www.nioxin.com
Po myciu szamponem, osuszam włosy lekko ręcznikiem, nakładam odżywkę WAX, która jest rewelacyjna, mam ją tylko kilka dni, ale jest świetna i wiem, że się zaprzyjaźnimy. Rozczesuję włosy szerokim grzebieniem widocznym na zdjęciu, przy włosach podatnych na wypadanie rozczesywanie włosów przy nałożonej na nie odżywce to jedyny sposób. Zakładam czepek nylonowy, podgrzewam głosy suszarką przez 2-3 minuty, zakładam ręcznik na głowę i idę obejrzeć jakiś serial, poczytać książkę czy zjeść śniadanie. Trzymam odżywkę ok 30-40 minut, a potem dokładnie ją spłukuję. Włosy są po tym bardzo lśniące, dają się rozczesać bez zbędnej szarpaniny, a do tego lepiej się układają. Na razie jestem na etapie mocnego nawilżania włosów, więc robię tak co 2-3 dni, ale potem wystarczy powtarzać zabieg raz na tydzień.
Odżywkę kupiłam na allegro za 18zł (wraz z przesyłką) waga to 480g. Dla chętnych mogę podać linka do sprzedawcy.
A na koniec wszystkim znany TANGLE TEEZER, kupiłam go w marcu 2011 roku po rewelacyjnych recenzjach na wizażu i ogólnym szale na tę szczotkę. Dałam za nią 60zł i muszę przyznać, że przez pierwszy rok spisywała się idealnie, potem było już gorzej. Jest to wymagająca szczotka, gdyż trzeba uważać jak się ją kładzie,trzeba ją myć dokładnie, nie można używać jej do suszenia włosów, ale pomimo spełnienia wszystkich zasad użytkowania po roku szczotka przestała być taka rewelacyjna jak na początku, choć nadal jest dobra, a nawet lepsza niż większość dostępnych na rynku szczotek. Niestety zaczęła wyrywać włosy i nie radzi sobie już tak dobrze z delikatnym rozczesywaniem. Z chęcią kupiłabym sobie kolejną, ale 60zł za szczotkę, która jest w pełni sprawna przez rok to trochę za dużo. Może kiedyś. Chyba teraz zainwestuję w szczotkę do włosów doczepianych, która jest podobno dobra dla ludzi z włosami wypadającymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz