Tak, tak, tak. Oficjalnie 23 lata temu przyszłam na świat. Moja mama miała ciężki orzech do zgryzienia, trzy dni na traku porodowym, poród pośladkowy i dziecko o długości 63cm. Przepraszam, mamo. Mama bardzo chciała dziewczynkę, a imię było ustalone od początku jednogłośnie - Natalia, a to za sprawą piosenki Krzysztofa Klenczona "Natalie"...
... więc nie mogę pochwalić się jak znajomi, że rodzice chcieli ich nazwać Kordian, Maciuś, Staś, a urodziła się Kasia. Mój starszy o cztery lata brat cieszył się na "małą siostrzyczkę" i nie odstępował mnie na krok, zawsze prowadził wózek na spacerkach, a na placyku zabaw dumnie robił mi babki z piasku. I sielanka trwała do momentu kiedy nie poszłam na nogi i nie szpiegowałam go:D
Tak teraz jestem dorosłą dziewczynką i trochę brakuje mi urodzin wyprawianych przez moją mamę, która piekła najlepsze torty urodzinowe, zawsze takie jakie chciałam, nigdy nie odmówiła spełnienia nawet najbardziej niedorzecznych zachcianek co do tortu.
Nie wiem jak będzie ten dzień wyglądał, ale wiem, że jak się tylko obudzę zadzwoni moja mama z życzeniami i to chyba jest najwspanialsze w urodzinach - stałość. Bez względu na mój wiek i zachowanie wiem, że rano ważne dla mnie osoby, bez względu na dystans jaki nas dzieli, dadzą znać, że pamiętają. Taka, się robię trochę sentymentalna na "starość".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz