Dziś mija równo 2 miesiące odkąd rzuciłam palenie. Muszę przyznać, że nigdy w życiu nie uwierzyłabym jakby ktoś mi powiedział, że z taką łatwością odstawie fajki. Był 5 marca, wracałam z koleżanką z pracy tramwajem, ale skończyły mi się papierosy, a przecież tak lubiłam palić ostatniego fajka na przystanku tramwajowym zaraz po skończeniu roboty. Koleżanka poczęstowała, ja spaliłam i wsiadłyśmy do tramwaju. Na drugi dzień rano poszłam przed pracą do sklepu po wodę i oczywiście papierosy, ale stojąc tak przy kasie i patrząc się na paczki papierosów, coś mi podpowiedziało "Sprawdź ile jesteś w stanie wytrzymać" i tak oto wyszłam ze sklepu jedynie z wodą. Pierwsze trzy dni to była walka z przyzwyczajeniem. Przecież wyjście na papierosa równa się przerwie w pracy. Przecież czekanie na busa bez palenia papierosa wydaję się wiecznością. Przecież nie można nie palić na imprezie.
Można.
Po 3 dniach wszystko ustąpiło. Przytyłam kilogram, podjadanie niestety przy rzucaniu palenia to norma, ale dzięki ćwiczeniom z Ewą wszystko wróciło do normy. Po miesiącu kolega sam siebie stwierdził, że mam ładniejszą cerę, a nie wiedział, że rzuciłam. Moja kondycja się poprawiła. Twarz nabrała ładnego koloru, mam mniej wyprysków, ostatni raz byłam u kosmetyczki w lutym, a od tamtej pory cera jest czyściutka, bez zaskórników, wągrów. Cellulit jest mniej widoczny, choć uważam, że to zasługa treningów z Ewą, mam ładniejsze zęby. Nie mam już problemów z osadzeniem się kamienia czy przebarwieniami. Zaoszczędzone pieniądze - według mojej androidowskiej aplikacji to 260,40zł - przeznaczyłam na dentystę, poszłam na kontrolę, a na dniach idę na usuwanie kamienia.
Paliłam papierosy 8 lat, aż wstyd się przyznać, to o wiele za długo jak na osobę mającą zaledwie 23 lata na karku. Niestety, wszyscy moi bliscy znajomi palą i palenie było dla mnie bardzo naturalne. Teraz jest inaczej. Nie mam problemu, gdy stoję z koleżankami na przerwie, a one palą. Nie ciągnie mnie już do papierosów. Czasem mam ochotę zapalić raczej ze względów towarzyskich niż nałogu, ale wiem, że to nie ma sensu i że nie ma po co. Nie paliłam dużo, paczka starczała ma na 2-3 dni, czasem na tydzień jak nie chciało mi się palić, bo byłam chora lub "przepita" - nie oszukujmy się większość palaczy zna ten stan po imprezowy, kiedy to kapeć w gębie odrzuca wszelkie formy życia na kilometr. Czasem jednak potrafiłam spalić i całą paczkę, ale to podczas imprezy.
Teraz czuję się o wiele lepiej. Zadbałam o swój organizm nie tylko od zewnątrz - kosmetyczka, maseczki, kremiki, peelingi - ale też od środka - zdrowe nawyki żywieniowe, aktywność fizyczna, łącznie ok 4l wody dziennie.
Polecam wszystkim palaczom, bo warto. Ja nie palę dopiero 2 miesiące, ale czuję różnice, a inni ją zauważają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz