niedziela, 15 kwietnia 2012

jak niedziela, to rosół

Jestem jedną z tych osób co są w stanie zrobić wszystko by tylko się nie uczyć. Gotowanie, pranie, ścieranie kurzy, a nawet prasowanie - najbardziej znienawidzona czynność domowa - wydają się wtedy rzeczami najwyższej wagi, a nie jakieś tam słownictwo na prona czy generalna. Z racji, że wszystko poza gotowaniem uczyniłam wczoraj to pora zakasać rękawy i iść do kuchni.

Dawno nie jadłam zupy - pomyślałam. I tak oto założyłam dres wyjściowy i poleciałam do Carrefoura po składniki na rosół, jako że jest to jedyna zupa jaka pasuję mojej drugiej połówce.

Nie wiem dlaczego ludzie sądzą, że do zrobienia rosołu potrzeba poziomu wtajemniczenia +24132552. Po prostu trzeba przestrzegać kilku podstawowych zasad.

#1
Rosół drobiowo-wołowy smakuję najlepiej. Niestety rosół jedynie na warzywach nie jest i nigdy nie będzie dla mnie rosołem. A co do wołowego, kupcie coś z kością, obojętnie co, oby z kością.
#2
Mięso przed włożeniem do garnka z   z i m n ą  wodą , umyjcie w letniej wodzie mięso i wstawcie garnek na gaz.
#3
Do włoszczyzny musi być dodawana przypalona cebulka. Nadaje rosołowi odpowiedni kolor i posmak. Jak przypalić cebulę? Nic prostszego. Obierz cebulę z łupiny, wbij na widelec, odkręć palnik i opiekaj jak kiełbasę nad ogniskiem. Proste jak budowa cepa.
#4
Aby rosół był klarowny gotuj go na jak najmniejszym ogniu, pod przykryciem. Nie wiem w jaki sposób przykrywka pomaga, ale pomaga. Mama tak robi, to robię tak i ja.

I to by było na tyle.
 
^ za 3 godziny będzie gotowy. 
W idealnym świecie zrobiłabym do niego domowy makaron, ale zyskam na czasie jak zrobię zacierki ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz