Pierwszy trening z Ewą Ch. już za mną i uwaga żyje, mam się dobrze, , nawet dociągnełam do 16minuty zanim w poszła w ruch pauza. Rano co prawda mięśnie bolały, a wstanie z łóżka do pracy przeciągnęło się zaledwie o godzinę, lecz po obejrzeniu kilku zdjęć przed i po mam motywację jak nigdy w życiu. Tak ogólnie, trening nie jest jakiś zabójczy, ale pot leci po plecach stróżkami, niestety podczas ćwiczeń ucierpiała moja stara mata oraz żyrandol, na szczęście to tylko ikejowski papier i obyło się bez wstrząsu mózgu.
Dziś drugie starcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz